I choć pluje sobie przez to w twarz, zagryzam wargę i zaciskam pięści – i tak wiem, że to nie ostatni raz, jak zrobiłam tą straszną rzecz. Pół biedy gdyby to było takie byle co. Nic nieznacząca rzecz, która nie ma wpływu na moje samopoczucie. Rzecz, która nie burzy codzienności i nie ingeruje w moją i tak kiepską organizacje. Pół biedy gdyby tak było, ale nie jest! A ja i tak notorycznie ten błąd popełniam… .
(NIE)IDEALNY PORANEK
Nie zaczęły mnie dziś budzić ani promyki słońca ani śpiew ptaków ani co lepsze – śniadanie do łóżka. I choć podobnie, jak większośc dzieci i młodzieży zaczęły mi się już wakacje i nie musiałam wstawać wczesnym rankiem do pracy – tej przyjemności niestety nie miał mój mąż. Jego budzik zaczął więc rozbrzmiewać swoją okropną melodyjką wybudzając ze snu dodatkowo i mnie i jedno z dzieci. Wspaniale – pomyślałam.
Sam fakt, że dzień nie zapowiadał się słonecznie nieco mnie rozdrażnił, a to, co zastałam w kuchni – moją złość mocno spotęgowało. Totalny sajgon utrudnił sprawne zrobienie śniadania, a że to właśnie od niego zaczynam dzień – nie mogłam tej czynności pominąć. Po sprawnym odsunięciu kilku rzeczy na prawo i na lewo, a kilku postawieniu jedno na drugim – zyskałam całkiem przyzwoity obszar roboczy, na którym powinna zmieścić się deska do krojenia. No właśnie – gdzie moja deska? Brudna, a jakżeby inaczej (i jest to moment, w którym zawsze obiecuje sobie, ze przy najbliższej okazji kupię drugą, ładną i drewnianą deskę. Taką, coby też na zdjęciach dobrze wyglądała). Po chwili okazuje się również, że brudna jest też patelnia, a prawie wszystkie sztućce zaznają właśnie przyjemnej kąpieli oczyszczającej w zmywarce… Fantastycznie.
Gdy jednak udało mi się przyrządzić całkiem pyszną jajecznicę i nawet znaleźć jeden czysty widelec – na mojej drodze pojawiły się one! Szyderczo się uśmiechające i jakże wspaniały masaż moim stopom fundujące klocki lego. Boże, jak dobrze, że to chociaż duplo… . Kanapa jest pokryta czekoladowymi okruszkami, poduszki znajdują się chyba w każdym zakątku pokoju, a pampersowe bomby czekają na wyniesienie ich na śmietnik. Niezamieciona podłoga, obklejony telewizor i stos prania, które dawno miałam złożyć… . Pomińmy też to, że mnóstwo remontowych prac jest niedokończonych, a zbędne zagracające mieszkanie rzeczy do piwnicy niewyniesione.
Zapowiada się jakże wspaniała sobota, a to wszystko przez tą jedną rzecz, którą znowu zrobiłam…
Miałam na weekend masę planów, których najprawdopodobniej nie uda się zrealizować, bo połowę dzisiejszego dnia poświęcę na wielkie porządki, które zamiast odbębnić wieczorem, gdy wszyscy domownicy pójdą spać – zostawiłam sobie na dzień następny. Ba, gdyby to chociaż była dnia połowa! Bałagan to rzecz, która totalnie odbiera mi siły na cokolwiek, więc sprzątanie zapewne rozłożę sobie na sprytne raty i zajmie ono dużo więcej czasu niż przypuszczam.
A właśnie! Wiecie o tym, że wieczorne sprzątanie zajmuje dużo mniej czasu niż sprzątanie poranne? Zostało to udowodnione naukowo i coś w tym jest! W każdym bądź razie w moim przypadku sprawdza się stuprocentowo…
Dlatego właśnie odkładanie sprzątania po wczorajszych gościach, wieczornej kolacji lub po prostu zabawie to straszna rzecz, która przekłada się na dezorganizację i złe samopoczucie dnia następnego. A uwierzcie, nie ma nic wspanialszego, jak przywitać nowy dzień w pięknym i wysprzątanym mieszkaniu. Takim, w którym nie brak czystych kubków do porannej kawy.
A Wy sprzątacie zawsze wieczorem, czy zdarza Wam się zostawić to na rano?
15 komentarzy
Pluć to sobie można w brodę, a nie w twarz.
Sprzątam codziennie, lecz o jakiej porze to wynika z mojego samopoczucia. Nie lubię tylko zostawiać brudnych naczyń na noc.
Przyznaję, temat chwytliwy 😀 Ja sprzątam wieczorem, ale to chyba dlatego, że jestem tzw. sową i późno chodzę spać 🙂 Za to rano budzę się w czyściutkim domku, co jest bardzo przyjemne 😀
Ja ogólnie mało sprzątam (taka ze mnie ch*jowa Pani domu), ale zazwyczaj staram się to robić wieczorem, no chyba, że przychodzi sobota i goście mają przyjechać, to wstaję rano i latam z mopem:D
Ogólnie sprzątanie, prasowanie i mycie okien to zadania zdecydowanie nie dla mnie, ale dla dobra rodziny i przyszłęgo męża jestem w stanie się przemóc i zacząć to czasmai, sporadycznie robić:D
Ja to różnie, jak mi się akurat zachce. Na pewno za to nigdy rano.
Mieszkam z teściową, która niestety palec o palec nie uderzy…
Czasami wysprzątać kuchnie wieczorem na błysk, a już rano mam np. Okruszki na stole, bo teściowa robiła sobie kanapki do pracy i oczywiście nie posprzątała pi sobie, bo to co???
Szlak mnie trafia i modlę się, żeby jak najszybciej pójść na swoje i mieć porządek!!!
Mój mąz pyta mnie czy ja robię coś innego oprócz sprzątania 😀
przy dzieciach jest wieczny bałagan 😉
Sprzatam na bieżąco. Lubie to hehe
Ja mam wrazenie , ze sprzatam caly czas a i tak ciagle balagan.
Ja sprzątam tylko rano, bo wieczotem mam relaks przed komputerem czy oglądam jakiś film 🙂 nie powiem, czasem zdarza się i wieczorem, ale nie lubię o tej porze sprzątać.
Jednak wolę sprzątać 'na bieżąco’- nic bardziej nie denerwuje mnie niż piętrzące się naczynia w zlewie czy ubrania rozrzucone w pokoju.
sprzątam na bierząco jednak czasem się zdarzy ze zostanie coś na rano 🙁 i nie lubię tego
Ja zawsze sprzątam na bieżąco, jako że nie trawię bałaganu. Generalne sprzątanie – w tym mycie półek, podłóg, odkurzanie i gruntowne układanie rzeczy na swoje miejsce przeznaczam na sobotę, ale jest to dla mnie przyjemne, bo zawsze w tygodniu choć trochę ogarnę to wszystko. Jeżeli chodzi o porządki w kuchni, to naczynia są myte na bieżąco i to moja droga ręcznie (nie mamy zmywarki). Już to przebolałam, moje dłonie się przyzwyczaiły i robię to automatycznie, choć dawniej walczyłam o zmywarkę 😀
Łazienkę póki co mamy… hmm w rozbiórce, bo trwa tam remont, więc wszędzie coś się sypie, kruszy itp.
Pozdrawiam, Tak Po Prostu BLOG 🙂
Wieczorem szybciej sie sprząta, bo nikt Ci sie przy nogach nie pląta. A rano wiadomo- śniadanie, pobaw się, pobiegaj ze mną i między tym wszystkim, na raty się sprząta