Przedstawię Wam dziś transparentny puder utrwalajacy, który totalnie skradł moje serducho, mowa o przepięknie pachnącym Bell LET IT BAKE.
Markę Bell od dawna cenię za dobrą jakość produktów, która idzie w parze z naprawdę niskimi cenami. I Let it bake to puder, która zdecydowanie utwierdza mnie w przekonaniu, że czasem nie warto przepłacać.
Let it bake Bell
Zamknięty w okrągłym plastikowym opakowaniu przykuwa uwagę swoją przepiękną zimową szatą graficzną. W środku mieści się 5,5g pudru i gąbeczka do aplikacji. Nie ukrywam, że zazwyczaj nakładam tego typu produkty pędzlem, ale nie wyobrażam sobie by owej gąbeczki zabrakło.
Tuż po otwarciu możemy wyczuć przepiękny zapach; jedni porównują go do banana, inni do ciasteczek, a moim zdaniem to zapach pudru dla pupy niemowlaka. Nie wiem czy kojarzycie, ale mam wrażenie, że jeszcze za dzieciaka były dla dzieci kosmetyki o takim niesamowicie pudrowym zapachu – uwielbiałam go! Bell let it bake bardzo skutecznie ożywił moje wspomnienia!
Puder utrwalający Bell
Wszystko pięknie, wygląda, zapach, cena, ale jak się to ma do efektów?
Nie jestem mocno wymagającą osobą (chyba), ale zależy mi przede wszystkim aby moja cera była zmatowiona, a zarazem chciałabym uniknąć efektu suchości. I mam wrażenie, że pudel Bell znakomicie spełnia tutaj swoją rolę.
Producent podaje, że Let it Bake powder to
transparentny puder utrwalający makijaż. Pasuje do każdego odcienia skóry, nie zmienia koloru podkładu. Dzięki drobno zmielonej formule pozbawionej talku nie wysusza skóry i nie zbiera się w jej załamaniach. Zawiera mikrosfery, które optycznie wygładzają strukturę skóry i pozostawiają uczucie gładkości. Dzięki zawartości pudru ryżowego absorbuje sebum i daje efekt naturalnego matu. LET IT BAKE to idealny puder do „bakingu”, techniki makijażu popularnej wśród gwiazd. Ciesz się utrwalonym makijażem i satynową gładkością!
Let it Bake – recencja
I muszę przyznać, że to prawda. Puder przepięknie zbiera nadmiar mojego sebum, przez co makijaż nie wyświeca mi się w ciągu dnia tak mocno, jak bez niego. Ponadto Bell Let it bake daje mi poczucie wygładzenia, dzięki czemu moje pory wydają się jakby bardziej płytkie. Bywa, że używam go w „odwrotnym makijażu”, czyli nakładam puder, psikam utrwalaczem, a potem idzie baza, podkład itd.
Nie zauważyłam by zmieniał mi kolor podkładu, mimo, że proszek w rzeczywistości ma lekko żółty odcień, a zmatowienie nie sprawia wrażenia suchości, a zostawia taką jakby satynową powłokę. Same zalety? Na to wychodzi.
Let it bake od Bell kosztuje około 13zł i uważam, że to śmiesznie niska cena. Dorwiecie go w Biedrone, ale niestety, co również świadczy o dobrej jakości tego produktu, bardzo szybko zniknął z większości półek. Zaczynam się obawiać czy uda mi się zrobić jego zapas, bo ten utrwalający puder Bell nie będzie w sprzedaży cały rok, ponieważ był / jest jednym z kosmetyków zimowej serii SNOWY WONDERLAND.
Jeśli jednak macie pod nosem Biedronkę – biegnijcie na poszukiwania!
8 komentarzy
Lubię kosmetyki tej marki, ale o tym pudrze słyszę po raz pierwszy.
Pozdrawiam i zapraszam na nowy post 🙂
Jeżeli tylko dostanę jeszcze w Biedrze to przetestuję!
Nie miałam okazji go używać, ale opakowanie ma piękne 🙂
Przekonałaś mnie, może się skuszę do kupna 🙂 Szczerze to już wiele dobrego słyszałam na temat tej marki, a do tej pory nic z niej nie mam w swojej kosmetyczce, hah
Lubię kosmetyki Bell. Z chęcią wypróbuję ten puder.
Nie znalazłam w Twojej recenzji składu więc ciężko jest mi się wypowiedzieć na temat tego kosmetyku.
Pierwszy raz o nim słyszę, ale na pewno wypróbuję 🙂 Piękne zdjęcia!
jaki uroczy pyłek pudrowy:D dla mojej skóry byłby dobry myślę:) chcę go:D