Nigdy nie pomyślałabym, że bunt dwulatka jest aż tak koszmarny. Ponoć podstawą tego buntu jest fakt, iż dziecko odkrywa, że ono i mama to dwie odrębne osoby. Poznaje swoją indywidualność i okazuje własne zdanie. Dziecięce napady złości są więc efektem nieumiejętnego radzenia sobie z emocjami, których w tym okresie bardzo przybywa…

 

To naprawdę jeden z najgorszych okresów dla rodziców. Z aniołka dziecko przeistacza się wręcz w diabła, który krzyczy, płacze i próbuje wszystko wymusić. Nie da się go przytulić, nie da wziąć na ręce, a już tym bardziej wytłumaczyć co wolno, a czego nie. Bardzo często jakiekolwiek próby uspokojenia takiego histeryka kończą się wielkim fochem, tupaniem lub kładzeniem na podłodze.

Mój diabeł zmienił się dodatkowo w niejadka, dla którego wszystko jest fe, zupełnie tak jakby totalnie zmieniły mu się smaki. Odmawia nawet największych przysmaków w postaci musów owocowych, które tak przecież kochał…

 

I jak tu żyć, gdy wszystko jest be, gdy wszystko fe i wszystko na nie?

Jak przeżyć bunt dwulatka?

 

Według poradników to wszystko powinno być takie proste.  Nie rozkazuj, zamień słowa „nie wolno” na „wolno”, bądź wyrozumiała, dawaj dziecku wybór, a nawet ustąp. Ale powiem Wam szczerze, że te złote rady czasem jeszcze bardziej mnie denerwują. Każde dziecko jest inne, każde też rozwija się we własnym tempie. I choćbym zastosowała się do wszystkich sztuczek, jakie mogłabym zastosować – efekt pozostanie mizerny, bo nie ma jednego uniwersalnego przepisu, który sprawdzi się w przypadku każdego dziecka. Magiczne sposoby na bunt dwulatka NIE ISTNIEJĄ!

 

Jeśli już naprawdę nie mam sił, a histeria Xaviera przerasta mnie do tego stopnia, że czuję się całkowicie bezradna – idziemy na spacer. To jedyna okazja, by trochę odetchnąć… Co prawda nie ma szans, że mój diabełek pójdzie ze mną za rękę, ale w porównaniu do tego, co dzieje się w domu – jest naprawdę grzeczny. O wózku czy rowerku też mogę zapomnieć, bo Xav zdecydowanie woli chodzić pieszo i jest w stanie pokonać tak nawet kilka kilometrów, po których przejściu to ja zaczynam narzekać na ból nóg i porządnie marudzić.

 

A wy? Jak radzicie sobie ze swoimi zbuntowanymi pociechami?

 

Zostawiam Was ze zdjęciami  nieco zapłakanego Xava, to właśnie zdjęcia wykonane po jednej z jego (nie)wielkich histerii.

 

kurtka-dziecieca-hm buty-myszka-miki stylizacja-2-latka stylizacja-chlopiec

Stylizacja: BabyBoy H&M

Author

Matka, żona, fotografka, modelka i blogerka w jednym

10 komentarzy

  1. Kurtka jest cudowna! 😀
    Jeśli chodzi o bunt dwulatka, to cieszę się, że moja siostra go nie przechodziła 😀

  2. Ale pocieszny 🙂 Fajnie, że taki mały wędrowca z niego, zazwyczaj dzieci marudzą, kiedy idą pieszo dłuższy dystans 🙂

  3. Jakie ma fenomenalne buciki! Ja z tego okresu oczywiście nic nie pamiętam, ale moi rodzice mówili, że unikałam wszczynania takich buntów. 😀

  4. Ja może dwulatka nie mam ale ma moja siostra:D Olciśka jest jak…..hmmmm….. ciężko to nawet opisać:D Ją nawet na sekundę nie wolno spuszczać z oczu. Olciśka ma starszego brata( mój chrześniak) on w wieku 2 lat był aniołkiem w porównaniu do niej:D Przede wszystkim zajął się czymś na jakiś czas ale Olciśka nie….. po co:D Byłam raz z nią na zakupach:D Dobra Ciocia zawsze kupi coś fajnego:D Wzięłam jej Siasiu (picie) Cipscy (chrupki orzechowe) jajo (kinder niespodziankę. Stwierdziłam, że wolę nie rozpieszczać swojej siostrzenicy i siostrzeńca zabawkami lepiej kupić jajo, bo jak byłam mała kolekcjonowałam takie zabaweczki i najbardziej się z nich cieszyłam. Oni też mają specjalne pudełko). Dałam jej też misje żeby trzymała chusteczki higieniczne dla jej ukochanego Wujka Pawóła (mojego narzeczonego). Mój błąd był jeden: nie wzięłam koszyka na zakupy:D Załadowana Siasiem dla niej i Kacperka, chrupkami i jeszcze innymi rzeczami poszłam do kasy. Olka dumnie szła z chusteczkami dla Wujka za mną ale stwierdziła, że jest nudno i przy kasie postanowiła uciec. Ja wszystko rzucając gdzie popadnie, pędem za nią;D Całe szczęście, że ona wywrócenie uważa za znakomitą zabawę bo jak pośliznęła się się między alejkami to ja już strach w oczach:D A tu dzieciak się śmieje i mi mówi, że jeszcze raz:D Inna sytuacja. Kiedyś była u mnie. Fakt siostra była w pokoju obok bo Olciśka miała szpital dzienny czyli jeździłam na kroplówki do szpitala ale tam nie musiała być 24h na dobe. Olka była cały czas przy mnie. Nagle jej brak. Odwracam się ,szukam a ona siedzi na parapecie w kuchni i sobie leje odżywkę do storczyków na bandaż z wenflonem….nawet nie wiem czy minęłam minuta od karmienia gryzonia po przetransportowanie się na parapet. I nie dociera do tego dziecka, że coś źle robi:D Uśmiechnie się od ucha do ucha i zamiast być zła łamie Twoje serce:D

Write A Comment