Tegoroczne wakacje były naszymi pierwszymi. I to nie pierwszymi z dziećmi, ale takimi naprawdę pierwszymi pierwszymi. Stres, ciekawość i niepewność co do ich powodzenia była zatem podwójnie przerażająca. Czy się udało i czego nauczyły nas wakacje z dzieckiem za granicą postaram się opisać w tym poście.
Odkąd pamiętam skrycie marzyłam, by w końcu pojechać na jakiś urlop. A najlepiej to polecieć, bo moja choroba lokomocyjna (niby lekka a jednak) i dwójka niecierpliwych dzieciaków jest wystarczającym przeciwskazaniem do dalekich podróży samochodem. Śmiałam się, że wystarczy, że 1-2 razy w roku znoszę 8-godzinną podróż do Polski – a wakacje już od samego początku miały być przyjemnością.
Gdzie na wakacje z dziećmi?
Przede wszystkim morze. Nie góry, nie jezioro a morze było dla nas priorytetem. Ponieważ były to nasze pierwsze wakacje z dziećmi zależało nam aby miejsce, które wybierzemy nie był aż tak daleko. Celowaliśmy również tylko w kraje europejskie aby móc bez problemu polecieć na dowód osobisty, a nie paszport. Kolejnym priorytetem okazały się dla nas plaże – chcieliśmy by były piaszczyste, co automatycznie wykluczyło polecaną przez wiele osób Chorwację. No i ceny… Hiszpania była naprawdę kuszącą propozycją, ale cenowo wydawała się już mniej korzystna. A Bułgaria – można powiedzieć wczasy na (prawie) każdą kieszeń, a juz na pewno opcja tańsza niż nasze polskie morze (tak, tak – tańsza razem z przelotem)
Po dość długich przemyśleniach postanowiliśmy, że wakacje z dziećmi spędzimy w słonecznej niedalekiej Bułgarii. Wybraliśmy jednak miejscowość mniej turystyczną i położoną bardziej na południu kraju. Miało to swoje plusy i minusy, o których napisałam we wpisie „Wakacje w Bułgarii” – zachęcam do przeczytania. No i pamiętajcie by skorzystać ze sprawdzonego biura podróży, a nie takiego, które kusi swoją nieprawdopodobnie niską cenę, a nagle jego istnienie znika po wpłaceniu pieniążków.
Wakacje z dzieckiem nad morzem
Nie wiele osób wie lub zdaje sobie z tego sprawę, ale wczasy nad morzem doskonale budują odporność naszych dzieci. Morski klimat jest niezwykle pozytywnym bodźcem dla układu odpornościowego naszego malucha. W bryzie morskiej zawarte są między innymi jod, magnez, wapń i brom, które wdychane wpływają na organizm naprawdę zbawiennie. I to nie tylko na układ oddechowy, ale również krwionośny i nerwowy!
W hartowaniu naszego dziecka pomogą nie tylko kąpiele w morzu, ale również samo morskie powietrze. Wypad nad morze jest również szczególnie polecany dzieciom z alergiami wziewnymi (mniejsze stężenie pyłków), astmą i nawracającymi infekcjami górnych dróg oddechowych, a także niejadkom.
Wakacje z dzieckiem za granicą – jaki hotel?
Wakacje z dzieckiem za granicą to nie tylko wybór kraju czy miejscowości, ale również bardzo istotny wybór hotelu. W wyborze hotelu powinniśmy kierować się nie tylko gwiazdkami ale na pewno po części też opiniami innych ludzi. Choć każdy człowiek ma inny gust i wymagania to jednak przeważająca ilość opinii negatywnych bądź pozytywnych może dać nam realny obraz miejsca, do którego planujemy się udać.
Wakacje z dzieckiem powinny być przyjemnością nie tylko dla nas, ale głównie właśnie dla naszych maluchów – animacje, basen ze zjeżdżalniami i place zabaw to udogodnienia, które powinniśmy potraktować niemal priorytetowo.
Dla nas ważne było też to aby nasz hotel znajdował się blisko plaży; ponieważ wybraliśmy wakacje ALL INCLUSIVE mieliśmy określone pory posiłków, a więc chcieliśmy mieć hotel pod nosem, by nie chodzić co chwila w tą i z powrotem – to na obiad to na kolacje.
All Inclusive czy jednak nie?
Dla nas zdecydowanie tak. Nie dość, że to tańsza opcja niż stołowanie się na mieście to również po części wygodniejsza. Tutaj jednak warto również zaczerpnąć opinii innych ludzi – w naszym hotelu jedzenie było bardzo dobre, dość różnorodne i smakowało zarówno nam, jak i naszym dzieciom. Jestem jednak pewna, że są hotele, w których pomimo wysokiej oceny, ładnych wnętrz i super lokalizacji – strona kulinarna do najlepszych nie należy, dlatego proponuje to sprawdzić przed zabukowaniem wakacji.
Co zabrać na wakacje z dzieckiem?
Nie ukrywam, że pakowanie się na nasze wakacje zaczęłam od sporządzenia niezwykle ważnej listy. Mam niespełna 4-letniego syna i ponad półtoraroczną córkę – ich walizka była wypełniona po brzegi. Z większych gabarytów braliśmy jedynie wózek, który do naszego samolotu można było wziąć bezpłatnie; łóżeczko turystyczne było zbędne, ponieważ zapewniał je hotel – warto się jednak upewnić, czy Wy również owe dostaniecie.
Moja lista rzeczy do spakowania wyglądała następująco:
-dowód osobisty!
-wózek
-pampersy
-pampersy do pływania
-chusteczki nawilżające
-smoczki
-szampon/żel do mycia
-szczoteczka i pasta
-balsam nawilżający
-filtr 30 i 50
–półnamiot chroniący przed słońcem (nasz MUST HAVE!)
-zabawki do piasku
-dmuchane zabawki do wody
-ulubiona zabawka
-ulubiony pluszak/pieluszka – coś z czym dziecko się nie rozstaje
-kocyk/podusia
APTECZKA!
W apteczce należy uwzględnić naprawdę sporo rzeczy, gdyż nigdy nie wiadomo co nam się akurat przyda.
-leki przeciwbólowe/przeciwgorączkowe (i syrop i czopki)
-termometr
-octenisept(lub woda utleniona)
-plasterki
-sól fizjologiczna/kropelki do nosa
-katarek/frida
-Fenistil na uczulenia (krople/żel)
-syropek na kaszel
-karta zdrowia/książeczka szczepień
No i oczywiście rzeczy podstawowe, takie jak ubrania, obuwie, okulary…
TO WAM SIĘ PRZYDA NA PEWNO!
Jako, że większość naszego czasu spędzaliśmy nad morzem zdecydowanym must have okazał się półnamiot chroniący przed słońcem. Na plaży można było oczywiście wykupić sobie miejsce z parasolem albo też zakupić własny, ale… namiot jest naprawdę dużo bardziej praktyczny. Dziecko lub dzieci mogą się w nim nie tylko zdrzemnąć, ale również możemy tam przechować nasze wszystkie rzeczy, których nie wywieje wiatr.
Plaże w sezonie są często bardzo tłoczne – sprytnym rozwiązaniem będzie założenie dziecku jaskrawej czapki, chusty lub bransoletki, dzięki którym szybko dostrzeżemy go wśród innych ludzi. Genialnym wynalazkiem są też zegarki z GPS, które pozwalają kontrolować, gdzie znajduje się nasze dziecko. W momencie zagubienia bardzo szybko je zlokalizujemy.
A balsamy po opalaniu dadzą naprawdę dużą ulgę na koniec słonecznego dnia więc mocno polecam się w nie zaopatrzyć!
Ubrań dziecięcych polecam wziąć więcej niż przewidujecie. Moje dzieciaki po godzinnych zabawach w piasku wyglądały, jak po wojnie – musiałam zatem przebierać je po kilka razy dziennie, a pranie, które starałam się robić co wieczór – nie nadążało schnąć. Kolejna sprawa to zwykła higiena – upały robią swoje, a nikt nie chce chodzić w przepoconych ciuszkach.
A Wy jaką dalibyście wskazówkę innym rodzicom podróżującym z dziećmi za granicę?
2 komentarze
Wakacje z dziećmi są nie lada wyzwaniem, nie wiem jak Wy ale my zawsze bierzemy o tonę rzeczy za dużo 😉
o dziwo właściwie wszystko się nam przydało, jeśli o ubrania chodzi 😀