Pewien czas temu w mojej kosmetyczce zagościły nowe kosmetyki Lirene, które są wielki krokiem w stronę lata. Marka zatroszczyła się o to aby odświeżyć nasze ciało, nadać mu blasku, a jednocześnie otoczyć pełną ochroną. Jestem pewna, że każda z Was znajdzie wśród tych nowości coś dla siebie.
Ja osobiście najbardziej polubiłam się z serią Lirene Vitamin Energy; żel myjąco-energetyzujący, skoncentrowane serum i krem do twarzy to idealne trio do codziennej pielęgnacji naszej buzi. Orzeźwiający zapach cytrusów otula twarz taką wiosenną świeżością! Bez bicia muszę przyznać, że choć serum nie jest moim ulubieńcem, bo pozostawia skórę jakby lepką – kocham je ze względu na zapach, jak i witaminy które w sobie zawiera. Te same witaminy, C+D zawiera również krem, który stosuję na dzień – delikatnie nawilża, szybko się wchłania. Jest kremem uniwersalnym, bo można go stosować i na dzień i w połączeniu z serum na noc. Te dwa kosmetyki dopełnia żel myjąco-energetyzujący, który polubiłam najbardziej. Delikatnie myje, usuwa zanieczyszczenia i… te niesamowite orzeźwienie! Z całą pewnością zainwestuje w ten żel ponownie, gdy tylko mi się skończy!
Od dłuższego czasu testuje Lirene Olejek Pod Prysznic, co zresztą widać po zdjęciu… . Niestety mimo, że produkt wyglądał obiecująco i sprawiał wrażenie takiego, który bosko pachnie – rozczarował mnie. Może i rzeczywiście w pewnym stopniu nawilża i natłuszcza skórę, ale efekt jest mizerny, a zapach okropny.
Bardzo ciekawym, lecz wciąż nieprzetestowanym przeze mnie produktem jest Lirene Antyceluitowa Maska. To reduktor tłuszczu, do którego został dołączony ręczny masażer… . Osobiście średnio wierzę w działanie takich produktów, choć ponoć w połączeniu z ćwiczeniami – naprawdę mogą zdziałać cuda. Mam nadzieję, że mój czerwiec będzie nieco bardziej aktywny niż pozostałe miesiące, a więc właśnie wtedy przetestuje tą magicznie zapowiadającą się maskę.
O piance ochronnej chyba nie muszę dużo mówić, filtry to praktycznie must have każdego słonecznego dnia.
Moje nowe Kosmetyki Lirene skrywają też pomiędzy sobie brązującą mgiełkę. Sama nie wiem czemu, ale jeszcze jej nie wypróbowałam… . Myślę jednak, że może okazać się idealnym dopełnieniem i utrwaleniem opalenizny uzyskanej dzięki Fake Bake, o której pisałam tutaj. Zobaczymy.
Na koniec 2 płyny micelarne. Niestety ani jeden z nich nie pachnie… więc ani jeden ani drugi nie jest w stanie mnie zachwycić do tego stopnia, by zakupić go ponownie. Wy też nie lubicie bezzapachowych kosmetyków? Ja pod tym względem jestem straszna… .
10 komentarzy
Mnie bardzo zaciekawiło serum C+D . 🙂
Niestety nie miałam żadnego z tych kosmetyków, ale po przeczytaniu postu postanawiam zainwestować trochę kasy w te cudeńka 🙂
Ganialna seria, warta wypróbowania
Ostatnio lubię kosmetyki z wit. C, ale wolę sobie sama jej dosypać do sprawdzonych maseczek czy kremów zamiast inwestować w nowości 🙂
Szkoda, że nie wypróbowałaś brązującej mgiełki bo jestem ciekawa efektu. 😀
Uwielbiam kosmetyki z witaminą c, wszelkiego rodzaju energetyzyjące i rozświetlające 😉
Wow sporo tych nowości, z serii Vitamin Energy zaciekawiło mnie serum i krem chociaż składy mnie trochę odstraszają. Co do maski to też nie chce mi się wierzyć w takie cuda – ale tak jak mówisz, jak się dołączy ćwiczenia i dietę to można cuda zdziałać 🙂
ja uzywam tego rollera , a mam inny płyn micelarny – niebieski. ogolnie kosmetyki z tej paczki są cudowne, ale mam tylko 4 i jestem w pełni zadowolona 🙂
Mi osobiście bardzo podpasowało to serum z witaminą C+D bardzo szybko się wchłania 🙂
swietny post! chyba musze w cos zainwestowac… haha