Taka pyszna, ciemna i mocna, zabarwiona odrobiną mleka…
Posłodzona połowa łyżeczki cukru z wyśmienitą pianką i aromatem unoszacym się w powietrzu. Kawa. Zbawczyni zmęczenia i złego nastroju, przyjaciółka człowieka, kochanka dla podniebienia. Moja poranna dziewczna.

„Prawdziwych słów kawą nie pobudzisz” – ileż prawdy jest w tym cytacie…
Przyznaj sam, jak często pijesz kawę po to, by zaraz po niej zacząć działać?

Liczysz, że doda Ci siły, pozwoli otworzyć oczy po nieprzespanej nocy, podwoi energię. Pijesz ten brązowawy płyn, rozpływasz się w jego smaku, ćpasz aromat… i ? To, co miałeś zrobić tylko przesuwa się o sekundę, minutę, godzinę później. Odkłada się w czasie, a Tobie jak się nie chciało tak się nie chcę. Magiczna kawa nie zadziałała.
Ale nie martw się – nie jesteś sam, bo większość ludzi tak robi – pije kawę przed.

A ja dziś piję ją w nagrodę. Dom posprzątany, obiad przygotowany, cisza i spokój… . Delektuje się smakiem, aromatem i łyk po łyczku, nie spiesząc się – sączę ten cudowny płyn. Tylko ja i moja kawa, moja poranna dziewczyna.

 
Taki romans zawsze smakuje lepiej niż flirt w pośpiechu. 
Miłego dnia!

Author

Matka, żona, fotografka, modelka i blogerka w jednym

Write A Comment