Myśląc i pisząc „mama” nie odczuwam tego, jak bardzo bliskie jest mi teraz te słowo. Choć mam syna, choć chcę dla niego jak najlepiej i z dnia na dzień czuję się swobodniej i pewniej, to nie dochodzi do mnie jeszcze ten fakt, że zostałam mamą. Tak bardzo tego pragnęłam, dać miłość i mieć dziecko – marzenie się spełniło. I co dalej?
I dajemy jakoś radę.

Pierwsze dni po wyjściu ze szpitala były ciężkie. Nie dlatego, że byłam zmęczona czy obolała, tylko dlatego, że nie wiedziałam jak zająć się maleństwem. Jak go złapać, jak podnieść, jak wykąpać. Utrapieniem dla mnie była czapeczka i wszelakie body i bluzki zakładane przez głowę. Nie miałam pomocy od nikogo mądrzejszego i bardziej doświadczonego. I ja i mój narzeczony byliśmy tak samo ciemni i musieliśmy dawać sobie jakoś radę.
Dni mijały, a ja wraz z nimi nabierałam nowego doświadczenia.
Mama mojego narzeczonego pokazała jak kąpać dziecko, a moja odwiedziła nas na parę dni i nauczyła je dobrze trzymać – niby tak banalna sprawa, a jednak robiliśmy to źle i Xaviemu nie odbijało się szybko, można było go nosić i nosić tuląc do piersi, a beknięcia słychać nie było.

Lekarze, szpitale, pierwsza panika i strach…
Wyobraźcie sobie, że będąc w szpitalu nikt nie poinformował mnie, że mój syn ma torbiele! (Na szczęście niegroźne, a może nawet i jednak ich nie ma, bo nic na to nie wskazuje wg. neurologa – mamy się dowiedzieć jednak wszystkiego dokładnie za ok. miesiąc na usg).
Nikt w szpitalu nie zechciał mnie o tym poinformować. Jestem matką do cholery, mam prawo wiedzieć o wynikach wszystkich badań mojego dziecka! Ba, ja powinnam o nich wiedzieć!
Na dodatek… wychodząc, ze szpitala w sobotę powiedziano mi, że w poniedziałek mam podejść po wypis mój i Xaviera. Podeszłam i co? Mój wypis dostałam, miałam dostać też receptę na zastrzyki przeciwzakrzepowe ( jestem po cc ), ale pan doktor zapomniał wypisać. Powiedziano mi więc, że receptę dostanę na dzień jutrzejszy wraz z wypisem syna. Coż, podeszłam nazajutrz do szpitala i usłyszałam, że skoro miałam przerwę w tych zastrzykach to nie ma sensu już ich robić i recepty nie dostanę, a z wypisu Xaviego dowiedziałam się, że ma torbiele. Myślałam, że mnie rozniesie….  Panika i złość wzrastały we mnie stopniowa. Na szczęście i położna i neurolog mnie uspokoili.

Xavi rośnie jak na drożdżach. W miesiąc przybrał ponad 1kg. Zauważyłam, że potrafi dłużej wpatrywać się w twarze, zabawki i inne obiekty znajdujące się blisko niego. Wyysoko podnosi główkę do góry leżąc na brzuszku, płacze żywymi łzami… Rozwija się ekspresowo z czego bardzo się cieszę 🙂 A ja? A ja powoli szykuje się do tego, by zacząć delikatnie ćwiczyć… Mimo, że od cesarki minęło niecałe półtora miesiąca czuje się dobrze i chcę wprowadzić w życie jakieś lekkie ćwiczenia, by zacząć odzyskiwać kondycję i figurę 😉

Author

Matka, żona, fotografka, modelka i blogerka w jednym

21 komentarzy

  1. Mój pierwszy syn miał wylew, który ma 30% dzieci po porodzie i który się wchłania. Nikt mi jednak nic nie wytłumaczył, a wylew – sama wiesz jak to brzmi. Musiał dopiero mąż [przyjechać z roboty 300 km żeby cokolwiek się dowiedzieć. Potem już było łatwiej, ale byłam sama z maluszkiem i to dopiero był hard core, szczególnie gdy nie mogłam podzielić sie z nikim obowiązkami a nerwy mi czasem puszczały z tego zmęczenia, niewiedzy, niezrozumienia małego dziecka… Na szczęście przy trzecim poszło lepiej, choć mąż co dziecko to dalej pracuje 🙂 Pozdrawiam!

  2. Masakra z tymi szpitalami ;/ Malutki jaki spokojny na tych zdjęciach 🙂 Ja tez pamiętam początki, jak to bałam sie ubierać Zuzę itp a teraz przy drugim wydaje mi się, że nie będę mieć tego problemu mimo, że minęły 4 lata 🙂

  3. Synek jest prześliczny,gratuluje 🙂
    Współczuje tak nie przyjemnej sytuacji ze szpitalem,niestety teraz to wszystkiego trzeba dopilnować samemu,bo nikt nie raczy poinformować.

  4. z pewnością będziesz wspaniałą mamusią! masz takiego ślicznego synka, że musisz go pilnować, żeby za pare lat dziewczyny go nie porwały :D:*

  5. Jaki maluszek.
    Nie wiem dlaczego, ale blogi młodych mam przyciągają moją uwagę.
    Mimo że dziecko to tak bardzo odległe plany, to jednak czytać o tych małych stworzeniach i o przeżyciach mamusi, coś pięknego 🙂 Sporo się można dowiedzieć!

    Ciekawy tekst. Mam nadzieję, że pojawią się jeszcze podobne.
    Tymczasem uciekam na stronę facebooka, a już widzę, że będzie co oglądać!

    Pozdrawiam

  6. To już tyle czasu minęło odkąd urodził się Xavier? Kurcze, obserwuję Was od pewnego czasu, ale nie myślałam, że to wszystko aż tak szybko minęło! Uroczy jest Twój synek i fajnie, że nie ma problemów ze smoczkiem. Córka mojej kuzynki w smoczku lubi wszystko poza… gumą! Nie ma szans by ssała smoczka. ;). Z tymi polskimi szpitalami to już tak bywa, czasem ręce mi opadają jak sobie pomyślę o leczeniu w naszym kraju. :/. Nie dość, że czeka się na terminy to jeszcze wszystko i wszystkich mają w dupie – Ciebie nie poinformowali o stanie zdrowia dziecka (to już jest karygodne!), kazali ci jeszcze latać do szpitala dzień w dzień, bo za każdym razem po coś innego, a ja nie umiem dostać się do lekarza. Czasem mam wrażenie, że nasza służba zdrowia to sobie z nas żarty robi…
    Mam nadzieję, że te torbiele to tylko jakaś pomyłka szpitalna i z małym wszystko w porządku. Oby tak było! Najważniejsze, że już się powoli oswajasz z byciem mamą. Z czasem wszystko będzie lepiej 😉

    Pozdrawiam,
    http://www.cantus-cycneus.blogspot.com

  7. Jaki słodki. Przykro mi, że taki biedny jest. Ale wyrośnie na zdrowego 🙂

  8. To ostatnie zdjęcie jest przepiękne. Nie wiem czemu, ale mnie bardzo urzekło.
    A co do bycia mamą… Wyobraź sobie, że mając trzy letnią córeczkę wciąż lekko w to nie dowierzam, że jest MOJA. Moja, z mojego ciała, że JA jestem mamą. Całe moje macierzyństwo również spoczęło tylko i wyłącznie na moich i męża barkach. Wszystkiego uczyliśmy się sami, poznawaliśmy córeczkę, nie mieliśmy pomocy (prócz tej telefonicznej), o służbie zdrowia nawet wspominając (bo historia mojego porodu i pierwszych miesięcy Melanii nadaje się do gazety). Mimo to momentami poajawia się mojej głowie taka myśl jakbym stała za szybą, jakbym moja córeczka była moja, ale nie do końca. Ciężko to określić. Być może dochodzi do tego świadomość, ze pomimo ogromnej bliskości nas łączącej jest odrębną postacią… Nie wiem, po prostu czasem nadal nie myślę o sobie jako o mamie tego cuda, tak ciężko w to wszystko czasem uwierzyć,..

  9. Ja z takimi małymi dziećmi nie miałam wcześniej w ogóle styczności, więc można powiedzieć, że rzuciłam się na głęboką wodę 😉

  10. Podobną sytuację jak Twoja miała też moja znajoma… Ta bezradność, że nie jesteśmy w stanie nic zrobić musi być okropna.

  11. Sliczny bobasek 😉 W ogole to sliczne zdjecia.
    Ja nabralam troche doswiadczenia przy dzieciach gdy patrzylam jak mama co i jak robi, gdy moj brat byl taki malutki jak Xavierek 🙂 Teraz Adrian ma juz 5 latek 😉 Jak ten czas leci eh… ;D

  12. JESTEŚCIE TACY PIĘKNI!!! GRATULACJE, MATkO JAKIE ŚLICZNY CHŁOPCZYK!!! Będziesz wspanaiłą mamą, a Twój synek będzie miał profesjonalne fotki od urodzenia!

  13. jaka fajna małpeczka :))
    No cóż,to co się dzieje w polskich szpitalach pozostaje wiele do życzenia,też byłam po cc,pamiętam jak przenieśli mnie z sali pooperacyjnej i położyli obok dziecko,w nocy strasznie płakało a ja ani wstać,ani go podnieść żeby nakarmić,,nic,,i długo się naczekałam,żeby ktokolwiek do mnie zajrzał,,:)
    Ważne ,że maluszek rośnie a na zdjęciu wygląda na bardzo ciekawskiego świata

Write A Comment