Spieszyłam się, by stanąć tu gdzie jestem.
By móc dziś usiąść na wygodnym krześle w ładnie urządzonym mieszkaniu i wypić gorącą jeszcze kawę.
Spieszyłam się do 18-stki, do 20-stki…
Spieszyłam się, by dotrwać do przyszłości, która teraz niczym teraźniejszość znów zmusza mnie do pośpiechu. … bo coś wydarzy się jutro, coś za miesiąc, a coś dopiero za rok.
I znów się spieszę. Zupełnie tak, jakby ktoś miał mi zgarnąć sprzed nosa rzeczy, które i tak nadejdą. Pomimo pośpiechu lub nie – po prostu nadejdą.
A Wy się spieszycie? Wyczekujecie nieustannie rzeczy, które mają się wydarzyć dopiero w przyszłości? Odliczacie dni do urodzin, ślubu, imienin czy też kolejnego sylwestra.
Zwolnijcie.
Bo nagle obudzicie się tak, jak dzisiaj ja – starsza o wypełniony pośpiechem rok. Starsza o niepotrzebną gonitwę za rzeczami, które przecież i tak by nadeszły.
Chociaż mimo wszystko jestem dumna. Dumna i szczęśliwa, że mam to, co mam i jestem tu gdzie jestem. …i bogata we wspomnienia, które pośród tego całego pośpiechu prosiły się o zatrzymanie czasu.
To był cholernie dobry rok i dziękuję tym, którzy całą drogę trzymali wiernie moją dłoń. Dziękuję!
(ps. ten wpis powstał w 2019, ale postanowiłam go lekko zaktualizować, ponieważ to wciąż aktualny temat)