Zastanawiam się czasem czym tak naprawdę kierują się ludzie,które po raz enty wracają do swojego byłego partnera. Niektórych osób nie jestem w stanie pojąć totalnie. Bywa, że patrzymy na siebie z mężem po czym dochodzimy do wniosku, że to inni są dziwni – albo my. I sama nie wiem jak to naprawdę jest… .

Nasze powody do kłótni są często tak błahe i tak chwilowe w porównaniu do innych par, że czasem naprawdę ciężko mi jest uwierzyć, że Krysia od pół roku śpi w sypialni, a jej mąż w salonie. Nie rozmawiają i nie odczuwają potrzeby bliskości. Jeśli konflikt i to aż tak intensywny trwa pół roku to coś moim zdaniem jest nie tak. Uważam, że to w takim razie totalne zmarnowane pół roku życia Krysi i… życia jej męża.

Ale do sedna.

Bardzo często jesteśmy z kimś na siłę. Tak wiecie – tylko po to, by nie być samemu. Niestety znam to z autopsji, bo jakieś 2 lata spędziłam z człowiekiem, do którego nic nie czułam tylko dlatego, że nie chciałam być sama.  Wiem – totalnie bez sensu, ale tak niestety bywa. Na szczęście nadszedł dzień, w którym oprzytomniałam i odcięłam się od narkotykowego towarzystwa. Marnujemy życie na osoby, które ciągną nas w dół lub…wręcz odwrotnie – marnują się przy nas, ponieważ dajemy im nadzieję, że jeszcze będzie dobrze.  I jedno i drugie jest złe, ale potrafię to ocenić trzeźwo dopiero w momencie, gdy sama znajduję się w szczęśliwym związku.  W momencie, gdy jestem totalnie spełniona.

Powrót do kogoś, od kogo chcemy się uwolnić tylko dla tego, że inny dał nam kosza jest totalnym ciosem nie tylko dla partnera, ale i kobiety, która wdeptując z powrotem w te samo bagno oddala się od upragnionej niezależności. No chyba, że ta niezależność jest tylko wyimaginowanym pozorem a związek opiera się na wygodzie i jakiejś korzyści?

Nie wiem.

Ale dziewczyny… szanujcie swoje uczucia i nie przegapcie szansy, jaką podsuwa Wam życie. Czasem jedna decyzja jest w stanie zaprzepaścić wszystko. W s z y s t k o, co mogłoby mieć większe znaczenie niż materialna wartość związku z konieczności.

_____________________________________

Sukienki Damskie

Author

Matka, żona, fotografka, modelka i blogerka w jednym

7 komentarzy

  1. Mi się wydaje, że to lęk przed samotnością. Są też ludzie, którzy uważają, że lepsze złe znane, niż nowe nieznane (bo może okazać się jeszcze gorsze, niż to, co się zna). Poza tym trzeba odwagi i determinacji, by odciąć się od toksycznego związku.
    Pozdrawiam.

  2. W świecie realnym nieistnieje coś takiego jak związek z konieczności. Jeśli jednak się upierasz, że owszem istnieje to powinniśmy taki związek opatrzeć bardziej precyzyjnym określeniem – Związek z powodu nieuczciwości.
    Przede wszystkim nieucxzciwości tej osoby która okrśla się jako tą przymuszoną koniecznością.
    Byt nie można przysłonić uczuciami i odwrotnie. Konieczność wynika z sytuacji bytowej a uczucia są wyrazem wolnej nieskępowanej woli. Trzeba być okrutnie wyzutym z uczuć aby pomyśleć o takiej konieczności.
    Poczucie wolności rodzi się wraz z wiekszą świadomością siebie wobec innego człowieka. Powstają takie uczucia jak: emopatia, współodczuwanie, litość etc jeśli istnieją to nigdy nie mogłyby sąsiadować z tzw koniecznością bycia z kimś aby bylo łatwiej, lepiej,przyjemnie a nawet i lżej.

  3. Katarzyna Reply

    Bla, bla, bla…. Artykòl bardzo powierzchowny. Nie nalezy innych oceniac, bez glebszego poznania ich historii zycia. Sa ròwniez inne powody bycia z czlowiekiem, ktòry nie jest wymarzonym ksieciem! Nawet te kobiety, ktòre zyja w szczesciu, nie musza koniecznie byc z idealnym partnerem.
    Poza tym nie tylko trywialnie wspomniane powody materialne wiaza ludzi. Czesto sa to dzieci i poczucie odpowiedzialnsci…
    Trzeba kiedys dorosnac.

  4. W tym chyba sęk, że ta niezależność to tylko takie pozory. Pragnienie, które jest, ale w zderzeniu z rzeczywistością przybiera postać bańki, która lata nam nad głową, ale my niekoniecznie chcemy ją złapać.
    Z czego to wynika?
    Chyba z faktu, że tak czasem jest łatwiej. Mając poczucie (nawet złudne) bliskości drugiej osoby, jakiegoś oparcia, życia „tak jak to żyć się powinno”, wcale nie chce się tego zmieniać.

  5. Ja przed moim mężem miałam niewielu mężczyzn, bo aż trzech – już pomijam fakt tego, że dwójkę z nich lepiej pozostawić bez komentarza. Trzeci był ok, ale mi nie odpowiadało to jak zachowywał się kiedy się zdenerwował. Odcięłam się od całej trójki z wielką ulgą, bez płaczu, tęsknoty po prostu poczułam się jak wolny człowiek. Szczerze? Nie wyobrażam sobie, abym kiedykolwiek miała wrócić do któregoś z nich (teraz mam męża, ale mówię o sytuacji gdybym go nie miała 😉 ) Związek z konieczności to najgorsze co może być niestety

Write A Comment